Jedna z najważniejszych rzeczy, którą cały czas ćwiczę:
Skupianie się na procesie, a nie na wynikach.
Nie powinienem uzależniać swojej wartości od efektów swojej pracy.
Większość rzeczy, takich jak udane odpalenie jakiegoś produktu, zależy od czynników, na które nie mam wpływu.
Czasem musi zgrać się 1000 małych czynników na raz, wiele zależy od szczęścia.
Powinienem skupić się na procesie, bo proces można kontrolować.
Będę bardziej zadowolony z siebie, jeśli uzależnię swoją wartość od włożonej pracy, zamiast od osiągniętych wyników.
👉 Jeśli polubię to, co robię, to będę się z tym dobrze czuć, niezależnie od wyniku.
Outcome-based vs process-based thinking:
Zamiast pytać (outcome-based):
- Co, jeśli się nie uda?
- Co, jeśli wyjdę na oszusta?
- Co, jeśli nie zarobię pięciocyfrowej kwoty?
Powinienem pytać (process-based):
- Czy lubię to, co robię?
- Czy nie mogę się doczekać, aż wciągnie mnie praca?
Zajebiste wyniki mogę wtedy traktować jak pyszny deser po zajebistym obiedzie.
Powinienem zadowalać się tym, co już mam i dopiero wtedy celować w coś więcej. (Dopiero gdy będę miał zajebisty proces, mogę skupić się na szlifowaniu wyników).
"Marcus Aurelius said “Stick with the situation at hand.” The less attached we are to outcomes the better. When fulfilling our own standards—when doing the right thing—is what fills us with pride and self-respect, when the effort is enough, we are liberated." -The Daily Stoic
Ten blog i praca bottom-up są idealnymi przykładami takiego podejścia. W obydwu przypadkach pracuję przy pomocy pakietów.